Zatoka Mont Saint-Michel

Chcesz wesprzeć naszego bloga? Postaw nam wirtualną kawę!

Dziś przyglądamy się naszemu jutrzejszemu celowi z oddali. Znajdujemy się w zatoce Mont Saint-Michel w Saint-Jean-le-Thomas, skąd mamy ładny widok na opactwo Saint Michel. Trzeba przyznać, że z daleka ta budowla wygląda co najmniej intrygująco.

Na miejscu jesteśmy już dość zmęczeni, ale mamy pewien zapas czasu. Taki, żeby zjechać nad morze przed kolacją (tak, mamy rezerwację, we Francji to naprawdę dobry pomysł, bo polecane miejsca szybko są pozajmowane). Jednak o zejście (a co dopiero zjazd) do morza wcale nie łatwo. Musimy nieźle się nakombinować, żeby coś znaleźć. Dopiero w trzeciej miejscowości udaje się nam blisko podjechać pod miejsce gdzie jest plaża. Nad morzem zawsze miło (mimo średnio prezentującej się piany i brudnego piasku). No i jeszcze lepiej widać Mont Saint-Michel – cel naszej jutrzejszej wycieczki. Po plaży zbieramy się na kolację.

Normandia to już zupełnie inny krajobraz. Niskie budynki, zrobione głównie z kamienia wyposażone w niebieskie, bądź białe okiennice to charakterystyczny obrazek z regionu.

W centrum miasta Genêts odwiedzamy niewielką restaurację Arondel serwującą owoce morza i ryby, czyli typową kuchnię regionu.

Będąc tak blisko oceanu grzechem byłoby ominąć zachód słońca. Po kolacji wracamy na plażę, żeby podziwiać bajkowy obraz.

W Saint-Jean-le-Thomas zachwyca nas też widok krów na tle zachodu słońca. Gdy zatrzymujemy się, żeby zrobić im zdjęcie te zaczynają do nas podbiegać, jednak tuż przed ogrodzeniem zawracają.

Podróżując przez Francję widzimy mnóstwo pastwisk z pasącym się krowami. Dopiero na miejscu uświadamiamy sobie, jak istotne są tutaj te zwierzęta, dostarczając mleka także do produkcji niezliczonych rodzajów serów oraz zapewne wołowiny. Ciekawostką jest to, że praktycznie w każdym regionie krowy różnią się od siebie budową oraz umaszczeniem.