Ferrara – Parma
Chcesz wesprzeć naszego bloga? Postaw nam wirtualną kawę!
Dozza
Po śniadaniu na tarasie, z którego można oglądać dachy Ferrary ruszamy w dalszą drogę. Pierwszy punkt dzisiejszej trasy to Dozza. Dozza jest niepozorną mieściną, o której niewiele piszą w przewodnikach. A szkoda. Miasteczko jest pełne obrazów namalowanych na ścianach budynków. Całe miasto wygląda więc jak wielka galeria sztuki. Ciężko uwierzyć, że tak mało turystów tu dociera, ale może to wina słabej promocji. Jeśli kiedykolwiek myśleliście, że w Berlinie jest gęsto od murali, to Dozza nimi opływa, tyle, że 50 lat temu nikt takich malowideł muralami nie nazywał.
W Dozzie trafiamy do piwniczki zamkowej, w której znajduje się winoteka regionu Emilia Romagna. Wybór jest tak wielki, że czujemy się zagubieni. W końcu wybieramy 6 butelek i wracamy do auta.
Modena
Modenę zwiedzaliśmy już dwa lata temu. Dzisiaj jesteśmy tu głównie z dwóch powodów – chcemy zjeść obiad i zwiedzić muzeum Enzo Ferrari. Restauracja, którą sobie wybraliśmy przez Internet przed wyjazdem, okazuje się zamknięta na czas wakacji (to standard we Włoszech – w porze wakacyjnej urlop biorą wszyscy, nawet ci, którzy mogliby w tym czasie dobrze zarobić). Krążymy po centrum w poszukiwaniu miejsca, które wygląda przyzwoicie, a przede wszystkim jest otwarte. W końcu trafiamy na niewielką knajpkę o nazwie „Tigellino”. Nazwa ta pochodzi od dania „Tigella”, które setki lat temu było głównym posiłkiem mieszkańców okolic Modeny (jak mówi ulotka). To niewielkie kawałki pieczywa, w które wkładane jest prosciutto di Parma, parmezan, ricotta czy inne włoskie pyszności do wyboru. Posiłku dopełnia kieliszek lokalnego Lambrusco. Oczywiście pije żona, bo mąż prowadzi…
Museo Enzo Ferrari
Z pełnymi żołądkami zmierzamy do Museo Enzo Ferrari. To drugie muzeum Ferrari, które odwiedzamy (chyba są wśród nas miłośnicy tej marki…), mieści się ono w domu samego Enzo Ferrariego. Wystawa podzielona jest na dwie części. W pierwszej znajdują się samochody, a w drugiej silniki. Trafiamy na wystawę czasową poświęconą filmom, w których pojawiało się Ferrari. Chwilę po naszym wejściu do hali z samochodami światło przygasa i na jednej ze ścian pojawiają się urywki filmowe. Jest tu m.in. słynna scena z „Zapachu kobiety”, gdzie niewidomy bohater grany przez Ala Pacino prowadzi Ferrari Montial T po ulicach Nowego Jorku. Wśród egzemplarzy jest kilka okazów, których nie dane nam było zobaczyć poprzednim razem. Drogowa wersja F40, Testarossa, Mondial T czy najnowsze La Ferrari (ok, poprzednim razem też było, ale niemal w całkowitej ciemności). Ciekawostką jest gablotka z dokumentami, która opisuje początku motoryzacji w regionie. Piszą tam, przykładowo, że w Modenie ruch był lewostronny, w Parmie prawostronny, a w Piacenzie nieokreślony…
Sala z silnikami pokazuje jak wraz ze wzrostem mocy rosła wielkość konstrukcji. Na miejscu możemy też zobaczyć łódź napędzaną silnikiem Ferrari oraz biuro, w którym przesiadywał Enzo.
Parma
Noc spędzamy dziś w Parmie, miejscu, które słynie z szynki prosciutto di Parma. Ponoć jest to też najlepsze włoskie miasto do życia na co dzień. Nie bardzo wiemy, jak to sprawdzić, ale za to wiemy jak sprawdzić czy prosciutto z Parmy jest tak dobre jak mówią. Na początek jednak spacerujemy po mieście. Z hotelu mamy rzut beretem do centrum. Podczas spaceru zdajemy sobie sprawę, że ciężko się w Parmie zgubić, bo z każdego miejsca w centrum widać tu jakąś wieżę. Miasto ma bardzo spójną architekturę i chyba tylko szyldy reklamowe przypominają nam, że żyjemy w XXI wieku.
25 sierpnia 2016 Tagi: bmw, dozza, ferrari, modena, museo ferrari, parma, prosciutto, włochy Wyprawa: Włoskie jeziora