Jazda i samochody we Włoszech
Na temat kultury jazdy i parkowania we Włoszech powstał niejeden artykuł. Częściowo opisaną w nich obiegową opinią się zgadzamy, a częściowo nie. Włosi często jeżdżą jak świry – to prawda. Wyprzedzanie w tunelu, na moście, na podwójnej-ciągłej – takie sytuacje widywaliśmy dość często. W dużych miastach, jak Genua czy Turyn czuć na drogach duży pęd i ścisk, więc lepiej słuchać się nawigacji i zawczasu ustawiać się na właściwym pasie jeśli chcemy skręcić. Jeśli zorientujemy się zbyt późno, że trzeba przebić się na przeciwległą stronę czteropasmowej drogi to możemy zapomnieć o skręcie, bo nikt nas nie przepuści.
Po jeździe we Włoszech przestałem się dziwić, że przyjeżdżają stamtąd do Polski auta, które są potem w całości malowane. Nietrudno znaleźć auto, w którym każdy element ma rysę czy wgniecenie. Włosi parkują na styk i zupełnie się nie przejmują jeśli przy tej okazji coś sobie zarysują czy obiją sąsiada otwierając drzwi.
Znalezienie ekstra miejsca do parkowania, jeśli wszystkie wokół są zajęte, nie stanowi dla Włocha problemu. Można przecież zaparkować na linii oddzielającej pasy ruchu.
Absolutnym szczytem był jednak właściciel pewnego Audi A4, któremu najprawdopodobniej podczas zjeżdżania z krawężnika oderwał się fragment osłony spod spodu i to w taki sposób, że ową osłonę wiózł przed sobą ignorując zupełnie szuranie, które powodowała.
Nie brakowało też zabawnych sytuacji i spostrzeżeń. Najbardziej rozbawił nas pewien kierowca, który zatrzymał swoje Alfa Romeo na zewnętrznym pasie ronda i wysiadł, żeby się wysikać. Rzadko uczęszczana droga, nie ma problemu. Zaskoczyła nas też pewna przydrożna dama siedząca na plastikowym krzesełku. Ciekawe kiedy panie stojące przy A8 wpadną na ten sam pomysł.
Na osobną wzmiankę zasługuje stan dróg. Przeważnie nawierzchnia jest bardzo dobra i przez większą część trasy chwaliliśmy je. Jednak w Umbrii było zupełnie inaczej. Ciemny asfalt z niezliczoną liczbą dziur, które łatane były zapewne niejednokrotnie, na co wskazuje różny kolor uzupełnień. Na szczęście w kolejnym regionie – Marche drogi były już tak samo dobre, jak w reszcie Włoch. W Umbrii zadziwiło nas też pewne przejście dla pieszych, a dokładniej przejście do przejścia.
Pewną pułapką dla przyjezdnych są stacje benzynowe. Często nie wiadomo ile oktanów ma sprzedawana benzyna bezołowiowa. Ale i tak przy dystrybutorze pojawiają się dwie ceny a jedna z nich jest wyższa i ma oznaczenie servizio. Dodatkowy koszt związany jest z obsługą – paliwo naleje nam pracownik stacji, ale za każdy litr zapłacimy dodatkowo. Dlatego lepiej tankować samemu, jednak wymaga to przedpłaty. Przy dystrybutorze stoi automat na którym deklarujemy ile mamy zamiar zapłacić i odpowiedni banknot wsuwamy do szczeliny w maszynie. Po zakończeniu tankowania albo odjeżdżamy albo, jeśli nie udało nam się wykorzystać całej kwoty, z wydrukiem udajemy się do obsługi stacji po resztę. Ale nie zawsze jest to możliwe. Otóż w niedzielę na większości stacji nie ma obsługi. Jeśli jesteśmy w trasie i nie możemy wrócić nazajutrz do tej samej stacji to zostaje nam w kieszeni drogi paragon. Dlatego lepiej ostrożnie wybierać kwoty za jakie chcemy tankować. Lepiej zadeklarować mniej i nie napełnić baku pod korek niż stracić pieniądze. Z tego samego powodu można zapomnieć o skorzystaniu z toalety w niedzielę na większości stacji.
Nie jest zaskoczeniem to, czym Włosi jeżdżą na co dzień. Bezkonkurencyjnym faworytem jest Fiat Panda pierwszej generacji. W różnych odmianach, bo i zdarza się wersja 4×4. Z oznaczeń na szybach wynika, że te auta mają ponad 25 lat i wciąż są dość dobrze (jak na Włochy) zachowane. Oczywiście to niejedyne auta włoskich marek. Bardzo dużo jest Fiatów 500, zarówno starych jak i nowych. W ogóle we Włoszech jest pełno Fiatów. Zaskakuje jednak spora ilość koreańskich dziwolągów marki SsangYoung.
Osobną grupę stanowią skuterki i ich pochodne. W dużych miastach jak Turyn czy Mediolan jest zatrzęsienie skuterów. Mają swoje miejsca parkingowe i zawsze pierwsze ustawiają się pod światłami. Zapewne jest to rozsądny wybór, bo miejsc parkingowych dla aut zawsze brakuje. Ciekawą wariacją na temat skutera są wozy “robocze” zbudowane na podstawie skuterków Piaggio. W takiej maszynie kierowca ma zabudowaną kabinę z drzwiami oraz pakę za sobą pozwalającą na przewożenie towaru. W mniejszych miejscowościach takie pojazdy to częsty widok.
Normalnie włoskich superaut się nie widuje. Może są zbyt szybkie, żeby je uchwycić gołym okiem. Nawet w większych miastach jak Turyn są one rzadkością. Zupełnie inaczej jest jednak w okolicach Modeny, gdzie swoją siedzibę ma wielu producentów superaut – Lamborghini, Maserati, Ferrari, Pagani. Jeśli zbliżymy się do jakiejś fabryki lub muzeum możemy liczyć na częste spotkania z super wozami. Zdarzają się też zakamuflowane prototypy. My spotkaliśmy po drodze dwie Alfy Romeo przypominające model 4C. Może to było 4C Spider?
10 września 2014 Tagi: mazda, mazda mx-5, włochy Wyprawa: Kabrioletem przez Włochy