Paryż
Chcesz wesprzeć naszego bloga? Postaw nam wirtualną kawę!
Do Paryża jedziemy z jednym przystankiem. W okolicach Frankfurtu. To nasza pierwsza tak długa trasa i nie chcemy jej pokonywać za jednym zamachem. Celem jest sam Paryż, jednak po drodze zaglądamy do małej miejscowości Soissons.
W Paryżu pojawiamy się w sierpniu. Sierpień wybraliśmy celowo, bazując na informacjach od znajomych, którzy tam mieszkają. Otóż w tym miesiącu Paryżanie urządzają sobie wakacje i miasto jest o wiele mniej zaludnione niż na co dzień. Możliwe jest więc znalezienie miejsca na parkingu i do tego jest on w sierpniu darmowy (nawet te miejsca z napisem payant). Jako, że chcemy po mieście poruszać się samochodem, to jest to idealny czas.
Gratów jak ten Peugeot 404 w Paryżu jest wiele. I są na chodzie. I nie mówię tylko o tym, że ktoś jeździ takim vintage’owym autem dla lansu. Dużo młodych aut jest po prostu w takim stanie. A wszystko to dzięki super przemyślanemu organizowaniu ruchu ulicznego. Wyobraźcie sobie wielkie rondo w okół łuku triumfalnego. Na tym rondzie można ustawić równolegle około ośmiu aut. Mimo to nie ma żadnych pasów wyznaczających tor jazdy. Jedziesz jak chcesz. Zmieniasz pas kiedy chcesz. Skręcasz kiedy chcesz. Nietrudno o stłuczkę. A takich miejsc jest wiele.
To co się dzieje pod Łukiem Triumfalnym w godzinach szczytu możecie zobaczyć na tym filmiku.
Oczywiście to nie wszystko. Na przykład taki bus pas, który znajduje się po prawej stronie w stosunku do ruchu ulicznego. Chcesz skręcić w prawo – musisz puścić dwa autobusy i pięć taksówek jadących akurat prosto. Najpiękniejsze jednak jest to, że jak się już przyzwyczaicie do tego, żeby po skręcie w prawo nie wjeżdżać na bus pas to okazuje się, że nagle bus pas może być na lewo od ruchu ulicznego. Można by jeszcze długo takie głupoty wymieniać, jak na przykład ciasne parkingi i przestawianie innych aut swoich, ale o tym już wszyscy słyszeliście. Dzisiejszą nagrodę dziwactwa zdobywa podziemne przejście dla pieszych. Owe przejście prowadzi na most po drugiej stronie ruchliwej ulicy i znajduje się ZA bramą parku, zamykaną po 23. A most jest jedynym w promieniu kilometra. Czyli godzinę przed północą macie ponad dwukilometrowy spacer, żeby dostać się w upragnione miejsce. Ale i tak jest miło wozić się wśród tych gratów. No i jeżdżenie po Warszawie wcale nie jest już harkorem.
Niesamowite w Paryżu jest to, że ściągało tu (i pewnie nadal ściąga) mnóstwo wybitnych malarzy, poetów czy fotografów. Sporo z nich tu umarło. Zostały groby. Jeszcze bardziej niesamowite jest to, że na te groby przybywają rzesze miłośników, z których większość coś po sobie zostawia. Zmarli otrzymują więc część próbki twórczości młodych, listy czy rysunki. Trafiają się też bardziej osobliwe podarunki. No bo co innego dać Baudelaire’owi jak nie papierosa a Serge’owi Gainsbourgowi talerz z kapustą i wyznaniem miłosnym dla córki – Charlotte.
19 sierpnia 2011 Tagi: francja, paris, paryż, rover Wyprawa: Paryż