Saint-Saphorin (Lavaux)
Chcesz wesprzeć naszego bloga? Postaw nam wirtualną kawę!
Jedną z najsłynniejszych miejscowości w AOC Lavaux, która produkuje wino jest Saint-Saphorin. Docieramy do niej już późnym wieczorem, prawie, że w nocy, wciąż mając nadzieję, że coś uda nam się tu zjeść. Nic bardziej mylnego – wszystko zamknięte na cztery spusty, a miasteczko wydaje się niemal wymarłe. No coż, nie mamy jedzenia ale mamy za to klimatyczny spacer.
Saint-Saphorin to miasteczko, które pamięta czasy rzymskie, podobnie, jak sporo szwajcarskich wiosek umiejscowionych nad jeziorem. Wcześniejsze nazwy to Glérolles oraz Glerula. Po całkowitym zniszczeniu przez podmokłą, osuwającą się ziemię, lokalny biskup zdecydował się wybudować kościół wyżej i nadać miastu nową nazwę – Saint-Saphorin, po św. Sinforio.
Po krótkiej, bezowocnej, ale bardzo klimatycznej wizycie w Saint-Saphorin wracamy tarasami winnymi do Chexbres. Jutro kolejne podejście. Tymczasem nieco zdesperowani zaglądamy gdzie popadnie w poszukaniu restauracji. Jedyne co udaje nam się znaleźć we francuskojęzycznym kantonie to… włoska kanjpka. No cóż, na bezrybiu i rak ryba.
Dalsza droga to kolejne kilometry wśród tarasów winnych. Uliczki są wąskie i czasem trzeba się dosunąć do murków, żeby przepuścić samochód. Albo kilka samochodów, jak np. około 10 Porsche, których właściciele postanowili się przejechać po okolicy. Na machanie reagują strzałami z wydechów.