Bellagio – Cagno
Chcesz wesprzeć naszego bloga? Postaw nam wirtualną kawę!
Śniadanie jemy na wyłożonym trawką tarasie, z którego mamy widok na góry i skrawek jeziora. Pomiędzy kęsem rogalika a łykiem kawy rozmawiamy o dzisiejszej trasie. Początkowo planowaliśmy przepłynąć z Bellagio do Candenabbi promem, ale decydujemy się jechać wzdłuż brzegu na około, bo szkoda tracić piękne widoki. Czasowo i tak powinniśmy się wyrobić z planami, a dzięki zmianie trasy uda nam się też zwiedzić miejscowość Como, której wcześniej nie uwzględnialiśmy w planach.
Po śniadaniu ruszamy jeszcze pooglądać miasto za dnia. Owszem, znamy Bellagio z poprzedniej wyprawy, ale miło czasem wrócić w znane i lubiane miejsca.
Nesso
Nesso nie było w naszych planach, ale skoro zmieniliśmy trasę i jest po drodze, a do tego bardzo nam się podobało to zatrzymujemy się na chwilę i oglądamy miasto z góry.
Como
Zajeżdżamy też na chwilę do mijanego wczoraj Como. Początkowo skreślaliśmy to miasto z listy zwiedzania, głównie za sprawą tekstów z włoskich gazet. Mówiły one, że Włochy aktualnie cierpią na przypływ ogromnej ilości imigrantów i że wielu z nich koczuje właśnie w centrum Como. Skoro jest niby tak źle jak piszą gazety to nic w mieście nie raczej nie zwiedzimy – początkowo tak myśleliśmy. Postanowiliśmy jednak zaryzykować, bo do tej pory nigdzie opisywanego przez gazety problemu nie widzieliśmy. I tak samo jest w Como. W mieście widzimy tylko mieszkańców i innych turystów. No i jedną nietypową grupę ludzi, którzy wyglądają na statystów i aktorów, bo akurat obok katedry kręci się jakiś film.
Lago di Como
Jadąc nad brzegiem jeziora Como podziwiamy fasady willi bogatych kupców z Mediolanu. Jedną z nich jest słynna Villa d’Este, w której co roku odbywa się jeden z najbardziej znanych na świecie Concorso d’Eleganza (więcej tutaj), gdzie można spotkać najrzadsze samochody. Może kiedyś uda nam się na to wydarzenie wybrać, a tymczasem w Villa d’Este chyba odbywa się jakieś ważniejsze wydarzenie państwowe, bo w całym mieście i na terenie willi pełno jest policji.
Tremezzo
Kolejny przystanek robimy w Tremezzo. Wcześniej planowaliśmy zwiedzić willę Carlotta, jednak ostatecznie zaniechaliśmy tego pomysłu. Za to zatrzymaliśmy się na chwilę, żeby pooglądać I giardini pubblici czyli ogrody miejskie, które są bardzo przyjemnym miejscem na spędzenie wolnego czasu w spokoju.
Chiavenna
Po południu zajeżdżamy do Chiavenny. Jednym z charakterystycznym punktów Chiavenny, który pojawia się na większości zdjęć jest strumyk płynący przez sam środek miasta. Drugim, już mniej oczywistym to, że wino miało tu idealne warunki produkcyjne. W większości jaskiń w pobliżu miasta panuje idealna dla dojrzewającego wina temperatura. Poświęcamy uwagę obu elementom. Najpierw idziemy zwiedzić miasto i przyjrzeć się szumiącemu strumykowi z bliska.
Następnie wybieramy się po wino do winnicy Mamete Prevostini. Po wysłuchaniu informacji o poszczególnych butelkach decydujemy się na kolejny kartonik, który już ledwo mieści się w bagażniku. Po transakcji oglądamy jeszcze jaskinię, w której winnica przechowuje swoje trunki.
Passo del Tonale
Przed nami dość długa droga do Cagnò, czyli ostatniego noclegu we Włoszech podczas tegorocznej wyprawy. Z mapy wynika, że droga może być momentami dość kręta, ale nie zdawaliśmy sobie sprawy, że tak bardzo. Nie zdawaliśmy sobie też sprawy, że znów przejedziemy przez alpejską przełęcz – Passo del Tonale. Fajna niespodzianka pod sam koniec.
Do Cagnò docieramy późną nocą i nie mamy sił już na nic, kładziemy się więc spać. Jutro kolejny dzień pełen wrażeń.
2 września 2016 Tagi: bellatio, bmw, chiavenna, jeziora, lago di como, nesso, passo del tonale, przełęcz, tremezzo, wino, włochy Wyprawa: Włoskie jeziora