Czeska podróż – degustacja wina Nad Sklepy
Chcesz wesprzeć naszego bloga? Postaw nam wirtualną kawę!
Dzisiejszego wieczoru czeka nas degustacja wina, które robią nasi gospodarze. O 19:00 przychodzi po nas Vitek i zaprasza do piwniczki pod domem, gdzie mieszczą się kadzie z fermentującymi winogronami oraz gotowe butelki z winem. Vitek opowiada nam chwilę o swoim winie i nalewa do kieliszków pierwsze próbki.
W piwniczce leży mnóstwo butelek z gotowym winem. Jest to tylko i wyłącznie białe wino, bo jak się okazuje w tej szerokości geograficznej ze względu na słabsze nasłonecznienie trudno zrobić dobre czerwone.
Po spróbowaniu gotowego białego wina Vitek nalewa nam jeszcze swojego świeżego burčáka. Gdy podnosimy pełne kieliszki do góry, żeby się „stuknąć” powstrzymuje nas i mówi, że nie wolno, bo wtedy wino nie wyjdzie.
Po chwili przychodzi jego żona Jana, która wspólnie z nim pracuje przy winiarni i wszyscy razem przechodzimy do drugiej piwnicy gdzie rozpoczyna się degustacja połączona z poczęstunkiem. Zaczynamy od poznawania różnych rodzajów wina, które Vitek produkuje. Czekają nas trunki chardonay, tramínové, ryzlink rýnský, ryzlink vlassky oraz sauvignon. Vitek po przełknięciu mówi co w danym winie powinniśmy czuć – np. tramínové ma aromat róży, a chardonay – gruszki. Sugestie smakowe są tak silne, że O. na okrągło powtarza:
Vitek, Ty mówisz, ja czuję!
Po spróbowaniu wszystkich rodzajów wina gospodarze zapraszają nas do stołu. Jest suto zastawiony jedzeniem i znajdują się tu własnej roboty sery i chleb oraz kaczka. Kaczka jest wyśmienita, a to zasługa konfitur winnych, w których była pieczona. Konfitury winne (vinný konfit) to też pomysł Vitka i Jany – są przygotowywane z ich wina. Oprócz składnika do gotowania służą także jako dodatek i jemy je razem z kaczką.
Przez cały czas trwania degustacji Vitek mówi po czesku a my po polsku i rozumiemy się praktycznie bez problemu. Ponoć to charakterystyka Moraw, gdzie mówi się inaczej niż w reszcie kraju. Oczywiście zrozumienie jest jeszcze lepsze z każdym kolejnym wypitym kieliszkiem. Vitek jako gospodarz wydaje się być w swoim żywiole, opowiada mnóstwo ciekawostek i zachęca do śpiewania tego, co w Polsce w takich chwilach śpiewamy. A gdy tylko widzi, że komuś skończyło się w kieliszku wino podbiega z butelką wina, które danej osobie posmakowało i uzupełnia trunek.
Po północy gospodarze się z nami żegnają tłumacząc się pracą nazajutrz i zostawiają nam kilka butelek wina, żebyśmy mogli kontynuować imprezę. Więc kontynuujemy, do upadłego. Chyba dzień zapamiętam jako ten, w którym jeden Czech załatwił ośmioro Polaków…
3 października 2012 Tagi: bulhary, czechy, degustacja, morawy, nad sklepy, winnica, wino Wyprawa: Czeska podróż