Mediolan – Turyn
Chcesz wesprzeć naszego bloga? Postaw nam wirtualną kawę!
Dziś nie spieszymy się, bo po drodze do Turynu mamy tylko jeden cel. Jednak do centrum Mediolanu już wracać nie planujemy. Robimy w pobliżu hotelu jedynie niewielkie zakupy i ruszamy w drogę. Do Vigevano dojeżdżamy w czasie, gdy rozpoczyna się siesta. Na miejscu okazuje się, że nie wszystkie sklepy poddają się temu zwyczajowi w tych samych godzinach. Pierwszy napotkany sklep z serami jest jeszcze otwarty, więc wstępujemy. Już od samego progu wita nas woń różnorakich serów, a oczy cieszą rozmaite przedmioty zwisające z sufitu – kieliszki, durszlaki, rondelki. Pani szybko zauważa, że za bardzo nie wiemy co wybrać, więc proponuje nam kilka serów dając każdego skosztować. Oczywiście wszystkie są pyszne, ale ze względu na czas trwania podróży, możemy wziąć tylko niewielki kawałek jednego z nich.
Vigevano to sympatyczne, niewielkie miasto z dużym renesansowym rynkiem z trzech stron otoczonym podcieniami, a z jednej katedrą. Zasiadamy w kawiarni na głównym placu i rozkoszujemy się delikatnym cappuccino.
Do Turynu dojeżdżamy dość wcześnie. Po zameldowaniu się w hotelu ruszamy na miasto i spokojnie się po nim snujemy. Odwiedzamy kościół patronki miasta – świętej Konsolaty, który zadziwia nas kilkoma oddzielnymi owalnymi salami na maksymalnie 15 ławek.
Turyn słynie ze świetnego espresso i czekolady. Wymyślono tu także apperitivo. To są trzy cele naszego wieczoru w Turynie. Na pierwszy rzut idzie kawa. Niestety kawiarnie polecane w jednym z przewodników są pozamykane w sierpniu. Decydujemy się więc usiąść w kawiarni przy Piazza San Carlo. Zamawiam espresso a D. bicerin, czyli gorącą czekoladę z espresso i bitą śmietaną. Smakują wyśmienicie. Następnie udajemy się w poszukiwaniu miejsca na aperitivo. Szukamy w ciemno i po przejściu niemałego dystansu trafiamy na kilka barów, które serwują drinki z przystawkami. Zasada jest prosta – kupuje się dowolny napój za 10€ – drink, piwo, woda – cokolwiek i można korzystać z bufetu do woli. W barze, w którym byliśmy były np. sałatki, jajka faszerowane czy rozmaite wędliny. Wybór był spory, a jakość przyzwoita. Niestety drinki okazują się nieciekawe – wino musujące z sokiem z kiwi nie współpracują zbyt dobrze. Po kolacji wybieramy się jeszcze do Peyrano – najsłynniejszej czekoladziarni, w której ponoć uczyli się nawet szwajcarscy mistrzowie. Niestety – zamknięta. Robimy więc zdjęcie samego szyldu, bo nawet wystawy są zakryte metalowymi roletami, a potem wracamy do centrum. Włosi i ich wakacje w trakcie sezonu…
28 sierpnia 2014 Tagi: mazda, mazda mx-5, turyn, vigevano Wyprawa: Kabrioletem przez Włochy